I znów człowiek dzwoni, pyta a ludzie jak zmylają tak zmylają. Jeszcze kilka dni temu dekarz mówił, że zacznie może w najbliższy poniedziłek, to ja pełna organizacja żeby niczego nie zabrakło, a dziś koleś mówi że jeszcze mu się zajdzie około tygodnia. Szczerze ostatni raz, czekam jeszcze tydzień, zastrzegłem, że po weekendzie majowym chce go widzeić na budowie tj. 4 maja jak montuje dach. Przyrzekłem sobie, że pieniądze będzie dostawał tak samo jak ja czekam na niego. Koniec i basta...., ludzie są trochę niepoważni, czy majątkiem jest wysłanie chociażby SMS lub krótka rozmowa telefoniczna z wiadomością, że coś się przeciąga i nastąpi małe opóźnienie. To jest poprostu MASAKRA, jakoś ja mogę dzwonić i wydawać grube pieniądze za telefony z zzagranicy a Naszych "najdroższych fachowców" na to poprostu nie stać.
Dziś w miejscu, tu gdzie mieszkam (Irlandia) mała ekipa (Irlandczycy) wpadła aby domurować jedną warstwę muru w ogrodzeniu, po krótkiej pogawędce okazało się że ich stawki są mniejsze od tych polskich, uwzględniając oczywiście proporcje między zarobkami, np, murarze rozliczają się za wymurowanie pustaka, bloczka, itp. Uważam że to w miarę dobry pomysł, bynajmniej ekipa wie, że ile wymuruje to za tyle dostanie kasę.